Kwidzyn to nie tylko zabytki (chociażby Zamek Kapituły Pomezańskiej) – ale i imprezy adresowane do miłośników wyjazdów w różne zakątki świata. I na taki właśnie festiwal podróżniczy, a raczej Biesiadę, dotarł Pan Podróżnik ze swoją opowieścią.
Idea? Wspólna fascynacja gdyńskimi Kolosami, które raz w roku ściągają największych polskich podróżników i rzesze widzów. W Kwidzynie postanowiono zorganizować takie spotkania w formie cyklicznych biesiad, unikatowych w skali kraju. Tego typu minifestiwale, w mniejszych ośrodkach miejskich – z dala od Warszawy, Krakowa, Wrocławia czy Poznania – są doskonałym sposobem na krzewienie idei wyjazdów oraz miodem na serce tych, dla których wanderlust jest czymś istotnym. Pan Podróżnik przyjął zaproszenie burmistrza miasta Andrzeja Krzysztofiaka oraz organizatorów, mając przy okazji możliwość nadrobienia pewnej zaległości, czyli odwiedzić Kwidzyn po raz pierwszy 😉
Jakie „danie” zostało zaserwowane uczestnikom Kwidzyńskich Biesiad Podróżniczych? Tym razem udało się zabrać widzów w ponadgodzinną wyprawę, w trakcie której nie było jednego, konkretnego kierunku… lecz swoista zachęta do wyjścia ze swojej strefy komfortu i zainspirowania się ewentualnym planem wyjazdu w jeden z rejonów świata, w które dotarł Pan Podróżnik.
Lokalna prasa opisywała to następującymi słowami:
Podczas swojej prezentacji Paweł Kunz obiegł niemal cały świat, skupiając się nie tylko na lokalnych urokach (Maroka, Izraela, Iranu, Grenlandii), ale także na praktycznych poradach, jak dotrzeć do wybranych miejsc za niewielkie pieniądze- na weekendową pizzę do Rzymu za złotówkę, cappuccino do Wenecji za 50 zł, na Korfu za jeden grosz czy do Turcji za 4 zł, konkludując, że mniej ważny jest kierunek, a bardziej to czy chcemy i że jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia.
kwidzyn.pl
Kto był współprelegentem na Kwidzyńskich Biesiadach Podróżniczych? Miłośnicy dobrych opowieści (i jeszcze lepszych zdjęć) mogli być zadowoleni: swoją prelekcję przedstawił doskonale znany w środowisku podróżniczym Piotr Opacian – który zajmująco i z pasją opowiadał o wyprawie na rzece Oleniok na Syberii.
„Trójkę muszkieterów” uzupełnił Michał Witkiewicz, równie wytrawny, choć mniej ekstremalny, podróżnik – który zawiódł licznie zgromadzoną publiczność na drogi i bezdroża Ameryki Centralnej, do Belize, Gwatemali, Salwadoru, Hondurasu, Kostaryki, Panamy i Nikaragui.
Zdecydowanie, warto organizować tego typu spotkania! Wszak nie każdy ma czas i możliwość uczestnictwa w ogólnopolskich festiwalach podróżniczych, odbywających się niekiedy z dala od miejsca zamieszkania. Panowie organizatorzy, szacunek!
Komentowanie jest wyłączone.