PRZEKRACZAJMY GRANICE, ZACHOWUJMY UMIAR
Czy Wim Hof („Człowiek lodu”, który zasłynął ze względu na swoją odporność na ekstremalne zimno i zdolność kontroli temperatury ciała – przyp. aut.) ma patent na nieomylność?
Znam go osobiście. To nie jest osoba niepokorna, to bardziej jego obraz medialny, za który nie do końca on odpowiada. Nie ulega jednak wątpliwości, że mnóstwo adeptów sztuki oswajania zimna uważa go za swojego idola i podchodzi do niego bezkrytycznie.
Miałem okazję przeczytać książkę Scotta Carneya o metodzie Wima Hofa („What doesn’t kill us – Co nas nie zabije” – przyp. aut.). Wim Hof jawi się w niej jako nieomal guru, a jego metody wpływają na regres wielu chorób, w tym także autoimmunologicznych. Ale z tego co wiem, od czasu wydania tej pozycji, podejście autora i tysięcy czytelników nieco się zmieniło.
Bardzo łatwo jest przejść z jednej skrajności w drugą. Nie wiem, czy Wim Hof jest osobą, która odpowiada za każdą osobę, która się na nim wzoruje. Rozróżnijmy osoby, które pracują rzetelnie według jego metody.
…od wariatów, zasuwających zimą w polskich górach, bez żadnego wcześniejszego przygotowania, bez ubrań. Których później ściąga i ratuje GOPR.
Bardzo się cieszę, że poruszyłeś ten temat. Krótko: jeżeli ktoś tak robi, jest nieodpowiedzialny i naraża nie tylko siebie. Zwracam na to uwagę wszystkim, którzy mi towarzyszą podczas akcji, gdzie zimno jest dominującym elementem.
Wrócę do Wima Hofa. Zazdrościsz mu tych wszystkich rekordów? Kilimandżaro w dwa dni w szortach i w butach, rekord Guinnessa w półmaratonie boso na lodzie i śniegu, blisko dwugodzinna kąpiel w lodzie?
Te wyniki i osiągnięcia są mierzalne. To nie zazdrość, ale jestem zdania, że dobrze się stało, iż to zrobił. Dzięki temu informacja o tym, że zimno może być oswojone i korzystne dla naszego organizmu, przedostała się do znacznie większej grupy odbiorów na świecie. Mamy takie a nie inne czasy: w dobie internetu i mediów społecznościowych, wszystko co „naj” cieszy się popularnością. Nie jest łatwo przekonać miliony osób do korzystania z dobrodziejstw zimna. Dzięki Wimowi Hofowi ludzie zainteresowali się terapią zimnem.
GOLAS W GÓRACH? W TYM SZALEŃSTWIE JEST METODA
Ile razy byłeś na Śnieżce?
Myślę, że ponad 100 razy, jeżeli mówimy o wejściu w samych szortach. Zdarzały się takie weekendy, że byłem na niej trzykrotnie.
Miałem okazję być tam z tobą, wchodząc w samych szortach w szczytnym celu, podczas zbierania funduszy na leczenie córki mojego znajomego. Czy to jest motywator? Czy ludzi należy zachęcać do wyjścia ze swojej strefy komfortu, do nietypowych działań w outdoorze?
Powiem przewrotnie: przy tego typu charytatywnych akcjach outdoorowych, ludzi należy raczej stopować niż zachęcać.
Jak to?
Możliwość wzięcia udziału w takim wydarzeniu, wejście na najwyższy szczyt Karkonoszy bez koszulki, zrobienie sobie zdjęcia, niekiedy jest czymś bardzo motywującym. I ludzie wyłączają myślenie oraz zasady bezpieczeństwa. Dlatego mówię o stopowaniu, a nawet nieco o straszeniu. Social media mają swoją jasną i ciemną stronę, jedną z nich są rozmaite wyczyny tylko w celu pochwalenia się nimi w sieci.
Byłem pierwszą osobą po Wimie Hofie, która zaczęła mocno w ten sposób działać, i od początku chciałem, aby było to połączone z działalnością charytatywną i zbiórkami. W przeciwnym wypadku mogło to pójść w inną stronę, może wyczynów w myśl zasady: „kto zajdzie dalej w eksperymentowaniu z zimnem”, a to mogłoby prowadzić do dużych problemów.
Jesteś zanurzony w sporcie. Potrzebujesz dodatkowych bodźców i motywacji do tego, co robisz?
W moim wypadku pierwotnym źródłem motywacji jest wiara. Jeżeli uzyskasz taki stan, że wierzysz w to, co robisz – to jesteś u źródła niekończącej się motywacji.
Czy wiara i wiedza wzajemnie muszą się wykluczać? Szukanie absolutu czy skupienie się na policzalności?
Wiara jest paliwem, które daje możliwość działania. Jeżeli jesteś głęboko przekonany co do słuszności swoich działań, to nie musisz codziennie, wstając z łóżka, przekonywać siebie że to jest ważne i potrzebne. Odnośnie wiedzy, tutaj szalenie istotne jest przekuwanie jej w praktycznie działania. Niestety, mnóstwo osób kończy w momencie zdobycia wiedzy, trwając sztywno w ramach nauki.
Mamy zatem wiarę, która daje nam motywację. Ta z kolei daje nam samodyscyplinę, powtarzalność. I z takiej powtarzalności jesteśmy w stanie zbudować nawyk. Ja się trzymam takiej ścieżki.
Źródłem motywacji może być także doświadczenie. Gdy poczujesz coś na sobie, nie musisz później sam siebie przekonywać.
Co z przyrodą, naturą?
Dla mnie to nieodzowny element. Mój rytuał polega na tym, że każdy dzień zaczynam od treningu, który odbywam na dworze. Treningi są niezależne od pogody i pory roku. Mój kontakt ze środowiskiem naturalnym jest bardzo mocny, łączy się z innymi aktywnościami.
Zastanawiam się, jak możemy podsumować naszą rozmowę…
Zrobię to za Ciebie (śmiech). Oddychajmy świadomie. I nie bójmy się zimna!
Powyższy wywiad, który przeprowadziłem z Maciejem Szyszką, ukazał się w 23. Outdoor Magazyn
Komentowanie jest wyłączone.