Poszukiwacz przygód, nurek, ratownik. Człowiek, którego życiorysem można by obdzielić kilka innych osób. Legenda rajdów terenowych Camel Trophy. Przedstawiciel pokolenia, które musiało kombinować, szukając wrażeń w powietrzu, na ziemi i pod wodą. O różnicach w podróżowaniu kiedyś i dziś, o mediach społecznościowych oraz ich wpływie na turystykę i eksplorację, o etyce i realizacji marzeń – Pan Podróżnik rozmawia ze Sławomirem „Makaronem” Makarukiem.
Mieszkańcy Tuszetii, górskiego obszaru w północno-wschodniej Gruzji, wiodą nieskomplikowane życie w surowych i skromnych warunkach. Choć ich system wartości różni się nieco od naszego, nie powinniśmy go oceniać. Można za to spróbować porównać te dwa światy i zastanowić się, czy nie zatraciliśmy się w pogoni za wygodami i samorealizacją. Gruzini narzekają rzadziej niż my, choć powodów im nie brakuje. Są wrażliwi, pomocni, uważni i pełni wzajemnego szacunku. O życiu w kraju, który wciąż oddycha tradycją, o ekologii, zdjęciach i szklanym suficie dla kobiet Pan Podróżnik rozmawia z Magdaleną Konik.
Mistrz sztuki prawidłowego oddychania, edukujący w tym zakresie setki rodaków. Wielbiciel zimna pod każdą postacią, traktujący niskie temperatury jako element nie tylko treningu, ale dążenia do zdrowia i równowagi. W wolnych chwilach udziela się charytatywnie i spływa 900 km na SUPie po polskich rzekach. O roli, jaką pełni oddech, wpływie zimna na organizm i holistycznym podejściu do życia rozmawiam z Maciejem Szyszką.
Spłynął dziką rzeką w Kamerunie, samotnie zmagał się z dżunglą w Kongo Brazzaville, ale przyjemność i ukojenie znajduje również na polskich rzekach. Miłośnik zwiedzania świata z pozycji rowerowego siodełka, z czasem przerzucił się na packraft. O podróżach, samotności i tym, jak zacząć przygodę z wodą i packraftami, rozmawiam z podróżnikiem i eksploratorem Dominikiem Szmajdą.
Kiedyś? Sposób na tanie podróżowanie i swoisty styl życia, pozwalający uciec od przaśności i szarzyzny dnia codziennego. Teraz? Relikt czasów minionych, wyparty przez nowoczesne – i szybsze – metody przemieszczania się. Czy aby na pewno?
Z kim porozmawiać o kondycji autostopu w Polsce i na świecie, jeżeli nie z osobą, która jest jego piewcą od ponad 25 lat? Michał Witkiewicz piastuje funkcję prezesa Polskiego Klubu Przygody, jest organizatorem Międzynarodowych Mistrzostw Autostopowych, dyrektorem Festiwalu Przygody Wanoga, wykładowcą trójmiejskich szkół wyższych, dziennikarzem i członkiem m.in. National Geographic Society.
Ale Michał to również wytrawny podróżnik i turysta, który ma na swoim koncie ponad 100 odwiedzonych państw świata oraz niesamowite solowe wyprawy ekspedycyjne („Euroazja 2002”, „Transamerica Expedition 2004”), wyróżnione na prestiżowych Kolosach. To także osoba, która nie boi się nazywać rzeczy po imieniu, widzi problemy gnębiące polskie środowisko podróżnicze – a jego opinia, dotycząca m.in. powszechnego parcia na szkło części ze znanych podróżników, jest boleśnie prawdziwa.
Z przyjemnością wybrałem się – wykorzystując niezbyt typową marszrutę – nad polskie morze, aby przeprowadzić długą rozmowę z człowiekiem-orkiestrą, czyli Michałem Witkiewiczem.
Niektórzy marzą o podróży w niedostępne rejony świata, zwłaszcza w tereny polarne – inni po prostu działają, traktują marzenia jako cele z ustalonym terminem realizacji. Taką osobą jest Dagmara Bożek.
Dagmara ma za sobą zimowanie m.in w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund im. Stanisława Siedleckiego oraz Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego. Przeprowadziłem z nią fascynującą rozmowę w 2019 r., kiedy szykowała się do wyjazdu i zamieszkania przez blisko 12 miesięcy w jednym z najbardziej niezwykłych miejsc na ziemi: w Antarktyce. Nie dość tego, w gronie 9 osób, które miały zimować na stacji badawczej, pełnić miała odpowiedzialną funkcję kierownika.
Okazało się, że życie lubi płatać figle – rozmawiamy cztery lata później, w 2023 roku, w zupełnie innych okolicznościach. Zmieniło się dużo… ale ogień przygody, który płonie w Dagmarze, wciąż nie gaśnie.
O tym, jak wygląda codzienność życia pod biegunami, o turystyce na Antarktydzie, esencji podróżowania, emocjach, lepieniu pierogów w Arktyce, o byciu inspiracją i przełamywaniu barier w postrzeganiu kobiet – a także o tym, jak przygotować się do wyjazdu na stację polarną… rozmawiam (uwaga, to długi wywiad!) z polarniczką, popularyzatorką naukową, tłumaczką i podróżniczką, czyli Dagmarą Bożek.
22 lutego 2021 roku zapowiadał się jak każdy poniedziałek: klasyczny, poweekendowy szał ogarniania rzeczywistości. Jak grom z jasnego nieba dotarły wiadomości z Tanzanii: Olek Doba nie żyje, zmarł na szczycie Kilimandżaro, tuż po wejściu na sam szczyt. Druzgocąca myśl: jak to?! Człowiek, który posiadał bilet na nieśmiertelność, którego znałem od blisko 20 lat, którego nie pokonała żadna woda… nie siądzie już ze mną do stołu, nie uśmiechnie się szelmowsko, popijając piwo i dowcipkując z mojej brody?
Ciężkie zadanie: jak ująć taką postać jak Aleksander Doba w jednym cytacie. Kim był Olek?
Trzykrotnie przepłynął Ocean Atlantycki kajakiem. Ma na koncie blisko 100 tys. kilometrów w wodzie, ale najlepiej czuje się w powietrzu. Przeżył 40 dni w Trójkącie Bermudzkim, napad bandytów w dżungli Amazonii, ale najbardziej boi się nudy. Ceni swoją brodę, nie zamierza iść na emeryturę, mimo 70 lat na karku twierdzi, że ma ich zaledwie 34. Ilością wydzielanej energii obdzieliłby niejedną małą elektrownię. Zachęca do podróżowania nie tylko palcem po mapie, bo jak mówi, podróżować znaczy żyć. Namacalny dowód na to, że „stary człowiek i może”. Sam twierdzi, że niepowodzenia go tylko motywują.
Z kilku wywiadów, które przeprowadziłem z Olkiem, najbardziej zapadł mi w pamięć ten z 2016 r., który był bezładnym strumieniem kropel naszej rozmowy podczas półprywatnego spływu w okolicach Polic. Jak żaden inny, pokazuje Olka takim, jakim był: szalonego i uśmiechniętego, pełnego niepohamowanej energii, inspirującego i skromnego faceta, który właśnie został Podróżnikiem Roku National Geographic. Włóżcie zatem kapok i wsiadajcie ze mną do żółtego kajaka, gdzie już czeka Aleksander Doba.