Za oknem końcówka wiosny wybuchła mi prosto w twarz, a wspomnienie lutowych esów-floresów, namalowanych na szybie przez mróz, powoli zaczyna się zacierać. W głowie kiełkują plany letnich wyjazdów. Telefon pika, wypluwa smaczny i świeży cytat. „– To dobry dzień dla wszystkich obecnych i, miejmy nadzieję, wielu przyszłych użytkowników lokalnego transportu publicznego”. Te słowa zwiastują nowe podróże, eksplorację zrewitalizowanych obszarów, niespieszne odkrywanie parków narodowych, miast i miasteczek. Pachną przygodą, wiatrem w górach i słońcem na nadmorskim deptaku. I podszyte są małym żalem, ale o tym później.

Koszt transportowy takiej przyjemności? 220 zł miesięcznie. Jak to możliwe?


SZYBCIEJ, LEPIEJ, DROŻEJ

Gdyby te słowa padły w Polsce, byłbym przeszczęśliwy. Ale Olivier Krischer nie jest reprezentantem naszej władzy wykonawczej, lecz ministrem transportu Nadrenii Północnej-Westfalii. I właśnie komunikuje coś, co dla miłośników świadomego, ekologicznego i taniego podróżowania jest spełnieniem marzeń. Jeden bilet, prosty zakup, aplikacja lub plastikowa karta – i przez 30 kolejnych dni bez żadnych dodatkowych opłat można podróżować kolejowym (ale nie tylko, nie zapominajmy o metrze, autobusach, tramwajach!) transportem lokalnym i regionalnym na terenie całych Niemiec.

Co więcej, to nie jest pionierski projekt, skażony grzechem naiwności, bez podbudowy finansowej: całość jest gruntownie przemyślaną kontynuacją ubiegłorocznego sukcesu Deutschlandticket. Nie będę silił się na obiektywizm: z mojego turystyczno-podróżniczego punktu widzenia to idealne rozwiązanie. Skorzystałem z niego w ubiegłym roku, jeżdżąc po niemieckich landach śladami miejsc i obiektów wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. I z przyjemnością kupię ten bilet także w tym roku: przy wcześniejszym zaplanowaniu podróży możliwości zwiedzania Niemiec są ograniczone tylko naszą wyobraźnią.

To także najlepsze lekarstwo do zaaplikowania tym wszystkim, którzy uważają, że swoje kroki warto kierować w inne rejony Europy, z naciskiem na zachód i południe. Szlaki w Alpach Bawarskich? Bałtyckie plaże? Dolina Renu z zamkami i winnicami? Lub aktywność rowerowa, połączona z przemieszczaniem się na dłuższych dystansach koleją? Możliwości jest wiele.

Transport szynowy w Wuppertalu banner (c) panpodroznik.com
Transport szynowy w Wuppertalu (c) panpodroznik.com

DEUTSCHLANDTICKET? DAS IST SCHON COOL

Nie będę również pastwić się nad różnicami między naszą ojczyzną a zachodnimi sąsiadami, dążącymi do odklejenia swoich mieszkańców od foteli samochodowych na rzecz publicznego transportu lokalnego i regionalnego. Robią to inni.

Widziałem interesujące zestawienie. Wiesz, ile samochodów przypada na 1000 mieszkańców w Berlinie? 337 aut. A w Warszawie? 795 pojazdów. Mnóstwo z moich znajomych w Niemczech przesiadło się do pociągów podmiejskich, jeżdżąc do pracy. Szybciej, taniej, ekologicznie. I zamiast bezproduktywnie tkwić w korkach, można ten czas spędzić chociażby z nosem w książce.

…śmieje się Hansjörg, którego poznałem podczas podróży przez chińską pustynię Takla Makan, i z którym utrzymuję kontakt do dziś.

Bilet Deutschlandticket nie jest remedium na wszystkie bolączki i ewentualne problemy związane z przemieszczaniem się po Niemczech. Nie skorzystam z jego dobrodziejstw w pociągach dalekobieżnych, IC, EC, ICE czy FlixTrain. Wycieczkę dookoła Niemiec muszę planować niczym puzzle, dopasowując kolejne połączenia lokalne i ponadregionalne w jeden szkic podróży, zaprzyjaźniając się ze skrótami, takimi jak RB czy RE.

Porządek, jak to u nas, musi być. Planując wyjazd wakacyjny, spędzamy trochę czasu nad mapą, łącząc atrakcyjne turystycznie miejsca z rozkładem pociągów. Owszem, moglibyśmy takie wyjazdy oprzeć o transport samochodem. Ale dla dzieci to dodatkowa frajda, a dla nas – ważny aspekt zrównoważonej turystyki.

…opowiada mi Hania, która wyjechała z Krakowa do Norymbergii 12 lat temu.


Owszem, podróż będzie dłuższa i bardziej męcząca niż bezpośrednie połączenie z punktu A do punktu B… ale czy właśnie nie w tym swoistym slow-travel tkwi cały urok tego biletu? To nie tylko możliwość zejścia z utartego szlaku. To także zachęta do wizyt w małych, urokliwych, sennych miasteczkach, które są skomunikowane z większymi miejscowościami dzięki połączeniom kolejowym, a które często omijamy, jadąc samochodem. To również zupełnie inna perspektywa, która pozwala wejść nieco głębiej w otaczającą nas turystyczną rzeczywistość, ułatwiająca jednocześnie interakcję z współpasażerami i dostarczająca nowych doznań. Ach, ileż to pięknych historii zaczęło się od banalnego small talku w trakcie tego typu podróży!

Dworzec w Niemczech (c) Lukas "Cooper" Groh, Unsplash, panpodroznik.com
Dworzec w Niemczech (c) Lukas „Cooper” Groh, Unsplash, panpodroznik.com

INSPIRACJA DO PODRÓŻY

Zamykam oczy i przypominam sobie moją włóczęgę, której podstawą był Deutschlandticket. Kto wie, może to dobry sposób na zainspirowanie do samodzielnego złożenia niebanalnej podróży? Zatem podpowiadam: jedną z ikonicznych tras kolejowych, która pozwala podziwiać feerię kolorów Jeziora Bodeńskiego w południowych Niemczech jest połączenie kolejowe ze Stuttgartu do Lindau. Z kolei bawarskie Tegernsee dostępne jest dzięki pociągom z Monachium. A dla kontrastu, trasa z Offenburga do Konstancji, czyli słynna Badische Schwarzwaldbahn, kusi pejzażami Czarnego Lasu.

Miłośnicy wydm, piasku i morskich klimatów mogą z kolei wsiąść do pociągu RE6 w Hamburgu, obierając jako cel wyspę na morzu północnym, czyli Sylt – eskapadę po bagiennych rezerwatach przyrody traktując jako przyjemny dodatek. Dużo wrażeń czeka także na tych, którzy zdecydują się na trasę szlakiem winnic, zamków i malowniczo meandrującej rzeki, czyli wycieczkę do regionu Doliny Środkowego Renu. Pociąg łączący Bingen, Rudesheim i Koblencję (w połączeniu z rowerem, który możemy wziąć ze sobą) daje nam nieskończenie dużo możliwości – zwłaszcza że tuż za rogiem czai się trasa wzdłuż rzeki Mozeli, będąca absolutną ucztą dla oczu każdego podróżnika wrażliwego na piękno przyrody i malowniczych wiosek.

Przy okazji, mała ciekawostka: jeżeli czekamy na pociąg regionalny, który ma opóźnienie wynoszące więcej niż 20 minut, a w tym czasie na danej trasie jedzie pociąg dalekobieżny – śmiało można do niego wsiadać. Kupując bilet na to droższe połączenie i wysyłając jego skan po zakończeniu podróży do odpowiedniego przewoźnika, otrzymamy zwrot poniesionych kosztów.


Deutschlandticket umożliwia także wycieczki transgraniczne. Wsiadając do pociągu RE11 w Trewirze, po wcześniejszym zwiedzaniu tego jednego z najstarszych miast w Niemczech, wysiadłem w Luksemburgu. I spędziłem kolejne dwa dni na poszukiwaniu zakopanych skrzynek geocachingowych, zdobyciu najwyższego szczytu tego niewielkiego państwa (Kneiff, 560 m n.p.m.) oraz podziwianiu panoramy z zamku Vianden.

Dokładnie w taki sam sposób, korzystając z dobrodziejstw oferty miesięcznego biletu (przypomnę, kosztującego 49 euro, czyli ok. 220 zł) dojechałem pociągiem regionalnym z Monachium do Salzburga, ciesząc się z możliwości zwiedzania kulturalnej stolicy Austrii i jednocześnie rodzinnego miasta Mozarta. W tegorocznym planie wyjazdów mam z kolei między innymi wizytę w niemieckim rejonie Hochrhein-Bodensee: bilet miesięczny pozwoli także na wycieczkę z Zell im Wiesenthal, poprzez Lörrach, kończąc w Szwajcarii, czyli w Bazylei.

Wzgórze Festungsberg w Salzburgu (c) panpodroznik.com
Wzgórze Festungsberg w Salzburgu (c) panpodroznik.com

Wspominałem o żalu? Cóż, te wszystkie plany, pomysły, sprytne i tanie sposoby na wakacyjną przygodę w kraju naszych zachodnich sąsiadów skłaniają mnie do smutnej konstatacji: czy naprawdę nie możemy w Polsce wprowadzić podobnego rozwiązania? Miesięcznego biletu na kolejowe połączenia regionalne, który umożliwiłby w letnich miesiącach zwiedzanie CAŁEGO naszego kraju, od Bałtyku po Tatry, od Mazur po Dolny Śląsk, od Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry do Roztocza.

Moje podróżnicze oko podpowiada mi, że byłby turystyczny hit. Cóż, może kiedyś…


Banner Pan Podroznik Poleca (c) panpodroznik.com
  • inspiracje do odwiedzin niemieckich regionów w serwisie Niemieckiej Centrali Turystyki → TUTAJ
  • szczegółowe informacje o Deutschlandticket + możliwość zakupu (w języku niemieckim) → TUTAJ
  • aplikacja do zarządzania Deutschlandticket → TUTAJ

Felieton „Ordnung muss sein, czyli od Alp do Bałtyku za groszeukazał się również w 25. Outdoor Magazyn