Pierwotna publikacja tego artykułu na moim poprzednim prywatnym serwisie spowodowała trzęsienie ziemi w polskich mediach mainstreamowych. Tematyka bezpieczeństwa danych zawartych na kartach pokładowych znanych osób (w tym wypadku: Kingi Rusin) okazała się bardzo nośna. Trafiłem z nią na główną stronę Wykopu, „zdobyłem” blisko 100 tys. UU na moim blogu w trakcie kilku godzin, temat „żył” w Wirtualnej Polsce, na Onecie, Plotku, Pudelku, Pomponiku. Rozmawiano o nim w mediach branżowych, w serwisach zajmujących się bezpieczeństwem, opowiadałem o szczegółach w telewizyjnych programach informacyjnych, w RMF, Radiu Zet i w dziesiątkach innych miejsc. (Nie)stety, ubocznym efektem publikacji było również czasowe zamknięcie serwisu, na którym pierwotnie opublikowałem artykuł.

Czas pokazał, że artykuł i kwestie w nim poruszone są w dalszym ciągu boleśnie aktualne – a nieświadomi podróżnicy powtarzają błąd, który popełniła Kinga Rusin. Uważam więc, że warto ponownie podzielić się całą historią. Upublicznić, w celu edukacyjnym, ku przestrodze. Ale również pokazać, że każdy turysta musi mieć się na baczności, nie wyłączając myślenia podczas swojej podróży!

Wcześniej spotkało to dziennikarkę, prezenterkę, bizneswoman i (nieco) celebrytkę – jutro może przydarzyć się dowolnej innej osobie: niedzielnemu podróżnikowi, backpackersowi, turyście czy zwykłemu pasażerowi. Zatem: co z tymi kartami pokładowymi?

A było już tak pięknie. Podczas pandemii COVID-19 jednym z nielicznych dobrych aspektów rozprzestrzeniania się koronawirusa – i zakazów dotyczących przemieszczania się po świecie – było radykalne ograniczenie działalności osób, które dokonywały swoistego gwałtu na afrykańskiej faunie. Ale sytuacja wróciła niestety do (paskudnej) normy. Niczym hydra lernejska, której na miejsce odciętej głowy odrastały 2 bądź 3 nowe.

Cofam się w myślach do 2019 r., tuż przed wybuchem pandemii. Przyjaciel Pana Podróżnika, który podróżował ówcześnie po afrykańskich krajach, podrzucił link. Zostawił go na Messengerze, z małą adnotacją. Właściwie to nie była żadna adnotacja czy dłuższa forma. Wręcz przeciwnie, poza adresem internetowym było tam tylko jedno słowo, jakże lakoniczne, mocne i stanowcze. Brzmiało ono: „skurwysyny!”. I nic więcej.

Dokąd prowadził ten link? Do artykułu-newsa w zimbabweńskiej prasie. A potem ruszyła lawina wspomnień…

Przypadający w czerwcu Dzień Dziecka to jedna z najbardziej wyczekiwanych dat w kalendarzu najmłodszych eksploratorów i odkrywców. Czy wszędzie to święto obchodzone jest w taki sam sposób? I jakie są codzienne zwyczaje rówieśników naszych przedszkolaków? To doskonały czas na zapoznanie się z miejscami, w których bawią się, uczą się i żyją inne dzieci – wszak świat jest różnorodny i piękny. Pan Podróżnik zawitał do małopolskich przedszkoli z nową porcją opowieści.

Kiedyś? Sposób na tanie podróżowanie i swoisty styl życia, pozwalający uciec od przaśności i szarzyzny dnia codziennego. Teraz? Relikt czasów minionych, wyparty przez nowoczesne – i szybsze – metody przemieszczania się. Czy aby na pewno?

Z kim porozmawiać o kondycji autostopu w Polsce i na świecie, jeżeli nie z osobą, która jest jego piewcą od ponad 25 lat? Michał Witkiewicz piastuje funkcję prezesa Polskiego Klubu Przygody, jest organizatorem Międzynarodowych Mistrzostw Autostopowych, dyrektorem Festiwalu Przygody Wanoga, wykładowcą trójmiejskich szkół wyższych, dziennikarzem i członkiem m.in. National Geographic Society.

Ale Michał to również wytrawny podróżnik i turysta, który ma na swoim koncie ponad 100 odwiedzonych państw świata oraz niesamowite solowe wyprawy ekspedycyjne („Euroazja 2002”, „Transamerica Expedition 2004”), wyróżnione na prestiżowych Kolosach. To także osoba, która nie boi się nazywać rzeczy po imieniu, widzi problemy gnębiące polskie środowisko podróżnicze – a jego opinia, dotycząca m.in. powszechnego parcia na szkło części ze znanych podróżników, jest boleśnie prawdziwa.

Z przyjemnością wybrałem się – wykorzystując niezbyt typową marszrutę – nad polskie morze, aby przeprowadzić długą rozmowę z człowiekiem-orkiestrą, czyli Michałem Witkiewiczem.

Czujesz wiosnę? Pan Podróżnik też: zieleń wybuchła w twarz, rośliny pączkują… a we wszystkich empikach, salonikach InmedioRelay i na Publio.pl pojawił się świeżutki, pachnący inspiracją i przygodą, nowy (już 21), wiosenny numer Outdoor Magazynu. Zobacz, co tym razem przygotowałem wraz z moimi utalentowanymi kolegami.

Zaproszenie do „Life guru”, prowadzonego przez Tomka Gorazdowskiego jest swoistą nobilitacją. Mówimy o jednej z najlepszych podróżniczo – turystyczno – inspiracyjnych audycji radiowych w Polsce. Efekt zaproszenia? Dwie godziny ciekawej rozmowy o tym, czy tanie zwiedzanie świata jest możliwe, z wieloma praktycznymi poradami i trikami.

Co słychać w najnowszym, papierowym Newsweeku? Knuję z Karoliną Walczowską, próbując znaleźć odpowiedź na pytanie, czy inflacja, drożyzna i paragony grozy skutecznie zniechęciły nas do szukania fajnych pomysłów na wypoczynek poza granicami Polski. Zatem: czy wyjazd na urlop w dobie kryzysu gospodarczego musi zejść na dalszy plan?

Z jednej strony: dekarbonizacja w lotnictwie, wdrażanie nowoczesnych technologii i zrównoważony rozwój. Z drugiej – rosnący popyt na podróże lotnicze i geopolityczne zawirowania, które stawiają nowe wyzwania przed branżą. Podczas 10. edycji Arab Aviation Summit (AAS) w Zjednoczonych Emiratach Arabskich głos prominentnych przedstawicieli sektora lotniczego i turystycznego, spragnionych powrotu do rzeczywistości przedcovidowej i szybkiej ścieżki rozwoju wybrzmiewał donośnie. Relacja Pana Podróżnika prosto z ZEA.

Niektórzy marzą o podróży w niedostępne rejony świata, zwłaszcza w tereny polarne – inni po prostu działają, traktują marzenia jako cele z ustalonym terminem realizacji. Taką osobą jest Dagmara Bożek.

Dagmara ma za sobą zimowanie m.in w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund im. Stanisława Siedleckiego oraz Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego. Przeprowadziłem z nią fascynującą rozmowę w 2019 r., kiedy szykowała się do wyjazdu i zamieszkania przez blisko 12 miesięcy w jednym z najbardziej niezwykłych miejsc na ziemi: w Antarktyce. Nie dość tego, w gronie 9 osób, które miały zimować na stacji badawczej, pełnić miała odpowiedzialną funkcję kierownika.

Okazało się, że życie lubi płatać figle – rozmawiamy cztery lata później, w 2023 roku, w zupełnie innych okolicznościach. Zmieniło się dużo… ale ogień przygody, który płonie w Dagmarze, wciąż nie gaśnie.

O tym, jak wygląda codzienność życia pod biegunami, o turystyce na Antarktydzie, esencji podróżowania, emocjach, lepieniu pierogów w Arktyce, o byciu inspiracją i przełamywaniu barier w postrzeganiu kobiet – a także o tym, jak przygotować się do wyjazdu na stację polarną… rozmawiam (uwaga, to długi wywiad!) z polarniczką, popularyzatorką naukową, tłumaczką i podróżniczką, czyli Dagmarą Bożek.

Tradycja kontra technologia? Czy turystyka i nowoczesny marketing miejsc mogą połączyć dwa światy: klasyczny i ten technologiczno-internetowy? W krynickim 5* hotelu Belmonte zakończyła się I Edycja Conference & Expo Turystyka Przyszłości. Pan Podróżnik wziął w niej aktywny udział: nie tylko jako uczestnik, ale również jako prowadzący-moderator jednej z debat.

22 lutego 2021 roku zapowiadał się jak każdy poniedziałek: klasyczny, poweekendowy szał ogarniania rzeczywistości. Jak grom z jasnego nieba dotarły wiadomości z Tanzanii: Olek Doba nie żyje, zmarł na szczycie Kilimandżaro, tuż po wejściu na sam szczyt. Druzgocąca myśl: jak to?! Człowiek, który posiadał bilet na nieśmiertelność, którego znałem od blisko 20 lat, którego nie pokonała żadna woda… nie siądzie już ze mną do stołu, nie uśmiechnie się szelmowsko, popijając piwo i dowcipkując z mojej brody?

Ciężkie zadanie: jak ująć taką postać jak Aleksander Doba w jednym cytacie. Kim był Olek?

Trzykrotnie przepłynął Ocean Atlantycki kajakiem. Ma na koncie blisko 100 tys. kilometrów w wodzie, ale najlepiej czuje się w powietrzu. Przeżył 40 dni w Trójkącie Bermudzkim, napad bandytów w dżungli Amazonii, ale najbardziej boi się nudy. Ceni swoją brodę, nie zamierza iść na emeryturę, mimo 70 lat na karku twierdzi, że ma ich zaledwie 34. Ilością wydzielanej energii obdzieliłby niejedną małą elektrownię. Zachęca do podróżowania nie tylko palcem po mapie, bo jak mówi, podróżować znaczy żyć. Namacalny dowód na to, że „stary człowiek i może”. Sam twierdzi, że niepowodzenia go tylko motywują.

Z kilku wywiadów, które przeprowadziłem z Olkiem, najbardziej zapadł mi w pamięć ten z 2016 r., który był bezładnym strumieniem kropel naszej rozmowy podczas półprywatnego spływu w okolicach Polic. Jak żaden inny, pokazuje Olka takim, jakim był: szalonego i uśmiechniętego, pełnego niepohamowanej energii, inspirującego i skromnego faceta, który właśnie został Podróżnikiem Roku National Geographic. Włóżcie zatem kapok i wsiadajcie ze mną do żółtego kajaka, gdzie już czeka Aleksander Doba.

Czy młodzież interesuje się tanim podróżowaniem? To źle zadane pytanie: oczywiście, że się interesuje! Ale główna kwestia, która dominuje wśród nastolatków z ogniem wyjazdowym w oczach, w czasach mediów społecznościowych, Tik Toka, influencerów podróżniczych i nadmiaru bodźców brzmi: czy można jednocześnie poznawać, rozwijać pasję, podróżować i… zarabiać? I właśnie takiej tematyki dotyczyło spotkanie-wykład, który Pan Podróżnik poprowadził w jednym z krakowskich liceów.