Dla wielu podróżników Korea Południowa jest klejnotem Azji Wschodniej. To właśnie tutaj na niemal każdym kroku można natknąć się na oryginalny mariaż tradycji i nowoczesności. Plaże i wulkaniczne krajobrazy wyspy Czedżu (Jeju) kontrastują z kosmopolitycznym centrum Seulu, tradycyjne pieśni p’ansori rezonują z grupami wykonującymi k-pop, a dania z kimchi sąsiadują z marynowanymi skorupiakami w wersji fusion oraz jedną z najlepszych kuchni ulicznych świata.
Czy warto odwiedzić ojczyznę nowoczesnych technologii, podlaną gęstym sosem niełatwej historii oraz bogactwa kulturowego? To źle zadane pytanie: bardziej zasadna wydaje się kwestia „kiedy”, a nie „czy”.
„Era tanich, międzykontynentalnych biletów lotniczych dobiegła końca”. Tak mawiają niektórzy. Inni, w tym Pan Podróżnik, nie wierzą w takie słowa. Efekt? Co powiecie na możliwość przelotu z Europy do Azji w dwie strony, last minute, w letnim terminie (sierpień-wrzesień), w cenie biletu na pierwszą klasę w Pendolino z Warszawy do Gdańska? Jak to możliwe? Czy naprawdę można kupić bilet do Tajlandii za 262 PLN?!
Czy wszędzie da się bezproblemowo podróżować? Spoglądając na mapę, wciąż możemy odnaleźć państwa, które w powszechnej świadomości są „trudne” lub „niebezpieczne” dla turystów, chcących je odwiedzić. Bez wątpienie jednym z nich jest Irak, kojarzący się z wojną, upadkiem, problemami. Ale czy słusznie? Pan Podróżnik wędrował w tym roku po Iraku, mając okazję skonfrontować mity i uprzedzenia ze stanem faktycznym. Zaproszenie do audycji „Na dachu świata”, prowadzonej przez Michała Żakowskiego w Radiu 357 pozwoliło na przedstawienie słuchaczom aktualnej sytuacji i rozwianie części z błędnych poglądów lub wręcz abominacji. Jak to zatem jest z tym Irakiem?
Czy istnieje sposób na to, aby zniwelować negatywne skutki nadmiernego ruchu turystycznego? Jak znaleźć złoty środek między reglamentowaniem dostępu do danej atrakcji, zabytku lub wręcz konkretnego obszaru – a z drugiej strony zezwoleniem na swobodny rozwój wszystkich elementów składających się na sektor travel? Pan Podróżnik w ramach wypowiedzi eksperckiej dla programu 19.30 (ex Wiadomości) w telewizji TVP1 pochylił się nad tymi zagadnieniami.
Czas na debiut w nowym (dla Pana Podróżnika) formacie! Onet Rano to innowacyjna propozycja online portalu Onet.pl: pierwszy program video, nadawany na żywo z profesjonalnego mobilnego studia, znajdującego się w elektrycznym samochodzie. Całość jest emitowana nie tylko na stronie głównej portalu, ale także w innych mediach, m.in. na YouTube. Pan Podróżnik przyjął zaproszenie Onetu, opowiadając widzom o sytuacji w branży turystycznej po ⅔ wakacji, o atrakcjach czekających tuż za granicami Polski oraz o tym, gdzie warto wyruszyć na swoją pierwszą wyprawę do Ameryki Południowej – to tylko część z poruszonych tematów.
Mnogość tematów, kilkanaście audycji, różnorodność stacji radiowych. W trakcie mijających, letnich tygodni, Pan Podróżnik miał okazję często gościć na falach eteru. Przed sitkiem mikrofonu dzielił się nie tylko eksperckim komentarzem związanym z sytuacją branży turystycznej i transportowej oraz jej meandrami: nie brakowało również szerszego spojrzenia na turystykę, przewidywań, podsumowań trendów. Ważnym elementem były również wejścia antenowe, które można określić mianem poznawczo-inspiracyjnych: bazujące na wspomnieniach z odbytych wyjazdów.
Mawiają, że okazje są po to, aby je wykorzystywać. Dwa zupełnie odmienne kraje, czyli Hiszpania i Albania w trakcie jednego, szybkiego, jesiennego wypadu? Jeżeli się pospieszycie i wykorzystacie propozycję Pana Podróżnika, to w połowie października będziecie mogli zrealizować nietuzinkową podróż za przysłowiową czapkę gruszek. Kto się pisze na taki wyjazd?
Upał rozlewa się po całym ciele. Droga? Na pozór nieco skomplikowana, ale podróż wyzwala nowe pokłady endorfin. Przedwczoraj moczyłem usta w kieliszku porto w Porto, wczoraj szukałem cienia pod Pomnikiem Odkrywców w stolicy Portugalii, wcinając pastéis de nata i spoglądając na most 25 Kwietnia, łączący Lizbonę z Almadą. Dziś fale Oceanu Atlantyckiego obmywają mi stopy, wiatr walczy z latawcami, na horyzoncie widzę statki, których następnym przystankiem będą Bermudy, Bahamy albo Nowy Jork. W kieszeni mam paczkę miętowych gum, chusteczki higieniczne i charakterystyczny bilet, który kusi wolnością wyboru.
Nie mam natomiast kluczyków do auta lub rezerwacji lotniczej. Nie potrzebuję ich na tym wyjeździe.
„Chcielibyśmy zwiedzić Kopenhagę, ale to droga przyjemność: loty i atrakcje”. Na szczęście powyższe zdanie mocno traci na aktualności. Wykorzystując okazję na tanie przeloty, możecie zaplanować idealny jesienny weekend w stolicy Danii, nie tracąc ani jednego dnia urlopu. Wolne miasto Christiania, kolorowe kamienice w Nyhavn, Indre By, okolice królewskiego zamku Rosenborg – a przy kontynuowaniu programu CopenPay także darmowe lunche, filiżanka kawy, wycieczki kajakiem, lekcje surfingu i bezpłatne wstępy do muzeów – to wszystko czeka na Was. Kupujcie bilety, kto pierwszy ten lepszy!
Zaplanujcie już teraz realizację świetnego pomysłu podróżniczego na Walentynki. Zabierzcie swoją drugą połówkę na niezapomniany weekend we Włoszech. Romantyczne jezioro Como lub Maggiore, zabytki Mediolanu + klasyczne atrakcje dla podniebienia, czyli zestaw „pizza, pasta, pecorino, prosecco”? Brzmi jak genialny plan! Bilety na bezpośrednie loty w dwie strony, w perfekcyjnej dacie obejmującej święto zakochanych (piątek-niedziela, 14-16.02.2025 r.) kosztują mniej niż wyjście do kina, coca-cola i popcorn. Łapcie bilety, zanim ktoś Was ubiegnie!
To wiadomość, która zdecydowanie ucieszy wszystkich podróżników i miłośników wschodnich klimatów. Kurczy się lista państw, które wymagają od obywateli Polski posiadania wizy, niezbędnej do przekroczenia ich granicy. Rząd Chin podjął decyzję o włączeniu Polski do programu ruchu bezwizowego. Czy to kamyczek, który poruszy lawinę? Jakie państwa wciąż „bronią się” przed turystami z naszego kraju?
Czym zajmuje się dziennikarz-podróżnik? Jakiego sprzętu użyć do stworzenia podcastu podróżniczego podczas wyjazdu? Czy można nagrać małpę, słonia i wielbłąda? Dlaczego nasz głos w słuchawkach brzmi zupełnie inaczej niż na żywo? Podczas czerwcowych warsztatów podróżniczych w małopolskich placówkach przedszkolnych, w których wzięło udział ponad 250 uczestników (w wieku 3-7 lat), Pan Podróżnik zdradzał swoje patenty na złapanie chwil ulotnych w formie pocztówki dźwiękowej.
MIEJSCE: Peru, okolice Ica
Wielobarwne fale piasku na środku pustyni, przesypujące się niczym piana morska na Oceanie Spokojnym, w odwiecznej walce z zielenią i budynkami oazy. Starcie żywiołów, z którego – jak na razie – człowiek wychodzi jako zwycięzca. Ale czy na długo?
Pan Podróżnik
Łukasz Nowicki to nie tylko znany aktor, dziennikarz, prezenter i osobowość medialna. To również zapalony odkrywca świata, który na swoim koncie ma wiele nietypowych wyjazdów. Przyjąłem – jako Pan Podróżnik – zaproszenie do jego podcastu „Z Nowickim po drodze”, mając nadzieję na długą i szczerą rozmowę, dotykającą nie tylko samego podróżowania. Ponaddwugodzinna audycja pozwoliła na poruszenie wielu tematów okołopodróżniczych, związanych z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością: od wspomnień z wyjazdów, poprzez plany i sposoby na tanie wyjazdy, skończywszy na światopoglądzie, podejściu do otaczającego nas świata i ludzi oraz otwarciu na nowe i nieznane.
Czy kiedykolwiek doświadczyliście zjawiska dnia polarnego, gdy przez całą dobę słońce nie zachodzi? Jak najtaniej poczuć „zew północy”? Wybrać się za koło podbiegunowe – do miasta zwanego Bramą Arktyki. Błyskawiczna, 24 godzinna wycieczka do Tromsø, w obłędnej cenie… i to jeszcze w czerwcu? Łapcie okazję, zanim zniknie.
Używając określenia ze świata sportu: krakowski port lotniczy rzutem na taśmę – wieczorem, w ostatni dzień maja (31.05) – osiągnął wynik, którym wcześniej mogło pochwalić się tylko stołeczne Lotnisko Chopina. Milion pasażerów, którzy zostali obsłużeni w trakcie jednego miesiąca kalendarzowego w Kraków Airport oznacza, że polubiliśmy podróżowanie „z regionów”, a statystyki przebiły psychologiczną granicę. Jakie są predykcje i ilu pasażerów w ostatnim roku skorzystało z polskich portów lotniczych? Czy przekłada się to na konieczność wcześniejszego przybycia na lotnisko przed wakacyjnym lotem?
Mieszkańcy Tuszetii, górskiego obszaru w północno-wschodniej Gruzji, wiodą nieskomplikowane życie w surowych i skromnych warunkach. Choć ich system wartości różni się nieco od naszego, nie powinniśmy go oceniać. Można za to spróbować porównać te dwa światy i zastanowić się, czy nie zatraciliśmy się w pogoni za wygodami i samorealizacją. Gruzini narzekają rzadziej niż my, choć powodów im nie brakuje. Są wrażliwi, pomocni, uważni i pełni wzajemnego szacunku. O życiu w kraju, który wciąż oddycha tradycją, o ekologii, zdjęciach i szklanym suficie dla kobiet Pan Podróżnik rozmawia z Magdaleną Konik.
Za oknem końcówka wiosny wybuchła mi prosto w twarz, a wspomnienie lutowych esów-floresów, namalowanych na szybie przez mróz, powoli zaczyna się zacierać. W głowie kiełkują plany letnich wyjazdów. Telefon pika, wypluwa smaczny i świeży cytat. „– To dobry dzień dla wszystkich obecnych i, miejmy nadzieję, wielu przyszłych użytkowników lokalnego transportu publicznego”. Te słowa zwiastują nowe podróże, eksplorację zrewitalizowanych obszarów, niespieszne odkrywanie parków narodowych, miast i miasteczek. Pachną przygodą, wiatrem w górach i słońcem na nadmorskim deptaku. I podszyte są małym żalem, ale o tym później.
Koszt transportowy takiej przyjemności? 220 zł miesięcznie. Jak to możliwe?
Jakim środkiem transportu można dostać się do Chin? Najprostsza odpowiedź brzmi: samolotem. Ale nie musimy być niewolnikami najbardziej oczywistych rozwiązań w drodze do Państwa Środka. Podróż autobusem przez step dała odpowiedź m.in. na pytanie, co łączy handlarzy dywanów i terrorystów. Czy da się zatem odwiedzić Region Autonomiczny Sinciang (Xinjiang), wydając na trasie z kazachskiego Ałmaty nieco ponad 230 zł?
Reportaż z nietypowej drogi do Chin, czyli obszerna opowieść Pana Podróżnika, z polityką w tle.
– Czas się nie spieszy, to my nie nadążamy. Lew Tołstoj
Ekspresowy wyjazd z Polski na stratowulkan, w pakiecie z (nie)legalnym spaniem na zboczu. Całość połączona z nietypowym city-breakiem w mieście, które zdecydowanie warte jest grzechu. Wszystko za przysłowiową czapkę gruszek, zaś w realizacji pomysłu – i zmieszczeniu się w niecałej dobie — nie tylko zegarek odgrywał ważną rolę.
Czy się udało? Reportaż Pana Podróżnika z szalonych 24 godzin w podróży, tuż przed pandemią.